Krwawa wigilia w Ochotnicy Dolnej
23 XII 1944 r., w dzień wigilii obchodzonej wówczas wcześniej o jeden dzień, esesmani z Krościenka i Szczawnicy przeprowadzili niezwykle krwawą pacyfikację w osiedlach Brzeźnie, Bibiarze i Bąki
(…) 22 XII 1944 r. gestapo z Krościenka pojawiło się w Ochotnicy Dolnej i rozpoczęło rabunek dobytku chłopskiego, wówczas grupa partyzantów radzieckich (18 żołnierzy) uderzyło na nich w osiedlu Bibiarze. W wyniku starcia zginęło 2 Niemców w tym kpt. SS Bruno Koch z Monachium oraz partyzanci radzieccy Piotr Boczkariow i Piotr Bondarienko. Niemcy wycofując się w panice w stronę Tylmanowej strzelali do okien domów stojących przy drodze, a w osiedlu Rzeka w Tylmanowej zastrzelili jedną osobę. W tym samym dniu pod wieczór ściągnięto na Rzekę większe siły Niemców i Ukraińców, którzy zamordowali kolejne 9 osób, ranili 10 i spalili 13 gospodarstw.
Obawiając się podobnych represji większość mieszkańców Ochotnicy Dolnej z osiedli najbardziej zagrożonych opuściła domy, udając się wraz z dobytkiem do odległych osiedli w potokach. Kto tego nie uczynił przypłacił życiem. Około południa 23 XII 1944 r., w dzień wigilii obchodzonej wówczas wcześniej o jeden dzień, pojawiła się we wsi na samochodach pancernych znaczna liczba esesmanów z Krościenka i Szczawnicy, którzy przeprowadzili niezwykle krwawą pacyfikację w osiedlach Brzeźnie, Bibiarze i Bąki, czyli w tym rejonie, gdzie w dniu poprzednim partyzanci stoczyli walkę z Niemcami.
Esesmani niemieccy i ukraińscy wpadali do domów, żądali najpierw pieniędzy, a następnie mordowali ludzi. Dzieci rzucano przeważnie żywcem do płonących domów lub roztrzaskiwano im głowy o ściany budynków. Naoczny świadek tych zdarzeń tak o nich napisał: „Rozległ się trzask pękających granatów, gwizd kul. Karabiny maszynowe koszą ogniem i stalą (…). Wokoło płoną domy (…). Wieś jak na Zaduszki, cała płonie razem z drzewami i ustrojonymi jeszcze w wilię choinkami w oknach chat (…). Tam znów znaczą drogę zwłoki pomordowanych (…). Pod rosochatą wierzba nad strumykiem, obok zagrody, szukając ratunku, przypadła z dziecięciem, tuląc maleństwo do piersi i tak zesztywniała w upadku – ugodzona kulami Maria Kawalcowa – jakby skamieniała na mrozie: grupa ta, to uosobienie miłości matczynej i boleści (…). Później, ci co ocaleli, „zawodzą boleśnie (…), zbierają wypalone strzępy swoich najbliższych, klękają przy (…) resztkach domów i rozważają niedolę tamtych co nie żyją i swoje bolesne jutro może podobne lub takie”.
W krwawą wigilię esesmani zamordowali 56 ochotniczan w tym 19 dzieci i 21 kobiet, a 18 osób ciężko raniono. Oprócz tego esesmani spalili 50 gospodarstw wraz z inwentarzem, budynek Kółka Rolniczego, plebanię, dom parafialny, dworek „Tetmajerówka” i remizę strażacką[1].
[1] Stanisław Czajka, Ochotnica. Dzieje gorczańskiej wsi, Jelenia Góra 1987.
Należy do kategorii: Artykuły, ciekawostki, Kultura, News, Wydarzenia
Ten post został napisany przez: